Baner z okładką książki Egzekutor

Egzekutor

Autor: Stefan Dąmbski

  • Wydawnictwo: Ośrodek Karta/Dom Wydawniczy PWN
    Data wydania: 2013
    ISBN 978-83-7177-625-0
  • Wydanie: papierowe
    Oprawa: miękka
    Liczba stron: 135
Stefan Dąmbski, kilkunastoletni żołnierz AK, czerpie satysfakcję z dobrze wykonanej pracy. Jest likwidatorem, człowiekiem przeznaczonym do zadań specjalnych – wykonuje ciche egzekucje volksdeutschów, szybkie likwidacje Ukraińców, „babskie roboty”… Ta opowieść jest rodzajem oczyszczającej spowiedzi, z której wyłania się obraz człowieka pełnego sprzeczności. Dowodzi, że czyny dokonywane w obronie wolności narodu i Ojczyzny nie są tak jednoznaczne, jak od lat je postrzegano. Żołnierz AK to nie zawsze człowiek kryształowy, bohaterstwo ma różne oblicza. z opisu wydawcy

Wobec narosłych wokół tej książki nieporozumień, na początek należy napisać czym ona jest, a czym nie jest.

Stanowi ona formę spowiedzi Stefana Dąmbskiego, żołnierza Podokręgu Armii Krajowej Rzeszów, który w latach 1942–1945 był odpowiedzialny za wykonywanie wyroków śmierci w imieniu Polskiego Państwa Podziemnego. Jego relacja została spisana kilkadziesiąt lat po zakończeniu II wojny światowej, a na przeszkodzie do jej ukończenia stanęła samobójcza śmierć autora w 1993 r. Nie była ona przeznaczona do druku – za jej pomocą Dąmbski starał się rozliczyć ze swoją przeszłością „egzekutora”, która nie dawała mu spokoju i pod koniec życia była przez niego waloryzowana w sposób zdecydowanie negatywny. Większość wspominanych przez niego wydarzeń przypadła na okres okupacji niemieckiej, choć Dąmbski uczestniczył też w akcjach skierowanych przeciwko Ukraińcom i poplecznikom nowej władzy komunistycznej.

Czym z kolei ta książka nie jest? Szkalowaniem legendy polskiego podziemia zbrojnego, co zarzucano wydawcy w dość histerycznym i pozbawionym naukowego krytycyzmu tonie. O ile bowiem oczywiste jest, że po tak długim czasie w ludzkiej pamięci zacierają się pewne szczegóły dotyczące miejsc lub osób, jak również może dojść do nadmiernego podkreślania własnych dokonań, o tyle twierdzenie, że wspomnienia Dąmbskiego są całkowitą konfabulacją kalającą dobre imię AK mogą być formułowane tylko przez ludzi pozbawionych elementarnego poczucia uczciwości, żyjących w bajkowym świecie, gdzie polscy partyzanci nigdy nie skalali się okrucieństwem czy pijaństwem. Wydaje się, że zrozumienie recenzowanego świadectwa przekracza po prostu zdolności percepcyjne niektórych czytelników, gdyż bez skutecznych i ideowych „egzekutorów” możliwość przetrwania partyzantki wśród społeczności, w której zdarzali się volksdeutsche i konfidenci Gestapo byłaby znacząco utrudniona, o ile nie niemożliwa. Nie ma w tym nic dziwnego, ani tym bardziej szokującego, tak bowiem wygląda działalność ruchu oporu.

Wstępując do AK autor miał 16 lat, zaś w momencie ucieczki na Zachód w 1945 r. – 19. Był więc w tym okresie człowiekiem bardzo młodym, nie stroniącym od alkoholu, rozrywek i towarzystwa miejscowych dziewcząt. Pochodził z rodziny ziemiańskiej i został wychowany w duchu patriotycznym. Konieczność podjęcia walki z okupantem wydawała mu się czymś naturalnym, lecz bez ogródek przyznał również, że wstąpienie do partyzantki oznaczało dla niego przede wszystkim pewność, że nie będzie musiał chodzić do szkoły, ani iść do pracy. Z jego perspektywy była to więc możliwość prowadzenia łatwiejszego, a przy tym pełnego przygód życia. Początkowo nawet podobało mu się wykonywanie egzekucji, fascynowała go ludzka śmierć, potem zaczął już jednak podchodzić do wykonywanych obowiązków bezemocjonalnie. Właśnie ów fakt najbardziej obciążał sumienie Dąmbskiego, który aż do śmierci zadawał sobie pytanie, czy będąc nastolatkiem nie przeobraził się aby w bestię. Niezwykle poruszający jest fragment, w którym opowiada, że z czasem nabrał przeświadczenia o swojej rychłej śmierci, w czym utwierdzały go kolejne pogrzeby kolegów. Utracił więc poczucie strachu, popadając w swego rodzaju fatalizm, wzmagający tylko jego bezwzględność.

Opublikowane wspomnienia pozbawione są elementu bohaterstwa, emanują za to tą samą beznamiętnością co ich bohater w okresie działalności partyzanckiej. Jako historyk miałem już do czynienia ze znacznie bardziej drastycznymi opisami, stąd też nie do końca potrafię zrozumieć przyczyny burzy, która rozpętała się po wydaniu tej książki. Wiarygodności fragmentom relacji Dąmbskiego przydają zachowane dokumenty, jak również okoliczność, że nie zamierzał jej publikować. Zresztą, nie szczegóły są tu ważne, ale ogólna charakterystyka pracy egzekutorów AK na Rzeszowszczyźnie. Pod tym względem jest to bowiem świadectwo unikatowe – żaden inny „egzekutor” nie zdecydował się na równie otwarte opowiedzenie o kulisach swojej służby.

Dąmbski uśmiercił wiele osób: Niemców, sowietów, Ukraińców, kolaborantów, komunistów, zwykłych bandytów czy postronnych obserwatorów, a nawet przypadkowych ludzi, którzy znaleźli się o niewłaściwym czasie w niewłaściwym miejscu. Wielokrotnie podkreślał, że nie wzbudzało to w nim większych emocji. Wiarę w słuszność otrzymywanych rozkazów dawał mu patriotyzm i przekonanie o szczytności służby dla dobra ojczyzny. Zagłuszały one wszelkie rozterki zarówno podczas wbijania gwoździa w głowę śpiącego sowieckiego żołnierza, jak i w przypadku zastrzelenia dopiero co obrabowanego przez miejscową ludność niemieckiego żołnierza (w trosce o… opinię na temat Polaków, jaką wspomniany żołnierz mógłby wypowiedzieć po powrocie do domu!). Głęboki żal wzbudziła w nim jedynie konieczność zlikwidowania służącego w milicji wieloletniego kolegi-donosiciela, z którym się wychowywał. Nie uczestniczył także w gwałcie zbiorowym popełnionym na ukraińskiej dziewczynie, ratując jej przy okazji – ku własnemu zaskoczeniu – życie. Nawiasem mówiąc, krótki opis bestialstw popełnianych przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) i osobistej „krucjaty” prowadzonej przez partyzanta o pseudonimie „Twardy”, który mścił się za wymordowanie mu całej rodziny, stanowi zdecydowanie najdrastyczniejszą część książki. Autor stara się unikać przy tym podawania szczegółów, pisząc np. bardzo ogólnie o tym, że „Twardy” zwykł „ciąć Ukraińców na kawałki”.

Pomimo niewielkiej objętości książki, wartość wspomnień Dąmbskiego jest niekwestionowana. Wzbogacają one bowiem naszą wiedzę o bardzo istotny fragment ówczesnej rzeczywistości, który w oczach autora budził ambiwalentną ocenę moralną, ale był po prostu niezbędny dla przetrwania oddziałów partyzanckich, bez względu na formę i przebieg niektórych akcji. Dąmbski miał prawo czuć wyrzuty sumienia, ale trudno potępiać samo istnienie „egzekutorów”. I na tym chyba polega największy dramat czasów, w których przyszło mu żyć i walczyć o niepodległość Rzeczpospolitej.

Kategorie wiekowe:
Wydawnictwo: ,
Format:

Author

(ur. 1985) historyk starożytności, doktor nauk humanistycznych, autor ponad pięćdziesięciu publikacji naukowych. Ostatnimi czasy zmierzył się nawet z wyzwaniem napisania podręcznika dla uczniów szkół średnich. Interesuje się przede wszystkim dziejami republiki rzymskiej, ludów północnego Barbaricum i mechanizmami kontroli społecznej, ale gdyby miał czytać tylko na ten temat, to pewnie by się udusił.

1 comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content