Baner z okładką książki Jak dawniej leczono, czyli plomby z mchu i inne historie

Jak dawniej leczono, czyli plomby z mchu i inne historie

Autor: Nathan Belofsky

  • Tłumaczenie: Grzegorz Siwek
    Konsultacja naukowa: BRAK
    Tytuł oryginału: Strange medicine. A shocking history of real medical practices through the ages
    Seria/cykl wydawniczy: —
    Wydawnictwo: RM
    Data wydania: 2014
    ISBN: 978-83-7773-186-4
  • Wydanie: papierowe
    Oprawa: twarda
    Liczba stron: 216
Od okresu antycznej Grecji po czasy Lincolna, medycyna czyniła więcej złego niż dobrego, a starożytni greccy medycy radzili sobie z chorobami lepiej od lekarzy z epok średniowiecza czy renesansu.

Dopiero w XX wieku leczenie znowu zaczęło zasługiwać na miano nauki – zbyt późno dla wielu. Autor prezentuje w niniejszym opracowaniu najosobliwsze, zapomniane już lekarskie metody i praktyki dawnych „uczonych”, którzy nieumyślnie odpowiadali za cofanie się medycyny w rozwoju.

Książka przedstawia pomysły i poczynania lekarzy i medyków, a nie znachorów; szalone, śmieszne czasem kuracje, jakim poddawano naszych przodków – z rezultatami, których można się domyślić.fragmenty książki

Zajmując się zawodowo historią leków i w niejakim zakresie również historią medycyny, zdążyłem sobie wyrobić pewne poglądy na te zagadnienia i okrzepnąć w pewnym podejściu do faktów z przeszłości „służby zdrowia”. Niezależnie od okresu dziejowego i obszaru kulturowego, zawsze widać w praktyce medycznej przede wszystkim dążenie do skuteczności leczenia. Nie staram się powiedzieć, że moje poglądy na te tematy są jedynie słuszne, ale zdecydowanie uważam, że należy zachować w nich minimum naukowej uczciwości i zdrowego rozsądku. Zawsze z zainteresowaniem sięgam po różne prace z szeroko pojętej historii medycyny i mając do nich słabość, nie traktuję ich z aprioryczną podejrzliwością czy wrogością. Jednak w wypadku pracy Belofsky’ego zmroziły mnie już pierwsze akapity.

„Od starożytnej Grecji aż po wiek XIX medycyna wyrządzała ludziom więcej złego niż dobrego, bardziej szkodząc, aniżeli pomagając”. Absolutnie nie zgodzę się z tak sformułowaną tezą. Polskie tłumaczenie tytułu nie jest przynajmniej sensacyjne, ale oryginalny tytuł powinien wzbudzić zaniepokojenie każdego rozsądnego czytelnika: „A shocking history…”.

Mówiąc krótko i dosadnie książka jest prześmiewcza, a przynajmniej bardzo tendencyjna. Czułem się jak w wiktoriańskim cyrku odmieńców – źle. To, co przede wszystkim można wytknąć Autorowi, to zupełne pominięcie historyczno-filozoficznego tła omawianych procedur medycznych czy leków. Jeśli w ogóle pojawia się jakiś komentarz to na tyle zdawkowy i niepogłębiony, że zupełnie nie wyjaśnia przyczyn takiego a nie innego leczenia w różnych okresach. Z książki nie dowiemy się jaki był sens lecznictwa w wiekach przeszłych i jedyne wrażenie, które może wynieść niezorientowany w temacie czytelnik to, że przed wiekiem XIX, albo nawet XX lekarze byli albo oszustami albo głupcami, a często jednym i drugi naraz. Takie zaś stwierdzenie jest niesprawiedliwe i co więcej nieprawdziwe, bo historia medycyny ma nie tylko wstydliwe karty.

Omawiana książka okazuje się być zbiorem ciekawostek, zestawionych niczym na jakiejś stronie internetowej. Krótkie rozdzialiki, sporo powtórzeń, Autor zdaje się pisać o tym, co w historii medycyny go zdziwiło, zniesmaczyło lub rozśmieszyło. Przy czym skupiono się przede wszystkim na błędach, nieudolnościach i niewiedzy. Jedyną myślą przewodnią jest stworzenie dość uproszczonego obrazu rozwoju medycyny od bzdur i zabobonów do skutecznej i oświeconej medycyny współczesnej. Uzyskane jest to nie przy pomocy zabiegów literackich, czy komentarza odautorskiego, ale przez uporządkowanie opisów w kolejności z grubsza chronologicznej.

Wreszcie należy nadmienić, że praca dotyczy wyłącznie medycyny europejskiej, głównie zachodnioeuropejskiej. Taki zakres tematyczny nie jest zapewne przypadkowy. Ta część historii medycyny jest najlepiej opisana i nie jest problemem, dość szybko i małym wysiłkiem stworzyć sensacyjną pracę o wybranym jej aspekcie. O wiele trudniej byłoby to zrobić w odniesieniu choćby do medycyny arabskiej, nie mówiąc o indyjskiej, chińskiej, prekolumbijskiej czy innych systemów tzw. medycyny tradycyjnej.

Czy książka „skrzy się czarnym humorem”? Być może, ale bardziej wygląda to na kamuflowanie niewiedzy Autora w dziedzinie historii medycyny. W sumie tekst jest ładnie wydany, zawiera indeks i sporą bibliografię, ale to za mało żeby go pozytywnie ocenić.

Kategorie wiekowe: ,
Wydawnictwo:
Format:

Author

archeolog latynoamerykanista, geolog, alpinista

9 comments

  • Cenię recenzję pana Michała, ale miałem nadzieję, że powyższą pozycję omówi osoba związana z medycyną

    Reply
    • autor choć nie jest rzeczywiście z wykształcenia medykiem, to ma jednak w tym zakresie sporą wiedzę – jest np. autorem książki o wykorzystywaniu minerałów w medycynie.

      Reply
      • Ogólnie rzecz biorąc brakuje w Waszej redakcji osoby z medycznym wykształceniem. Tak się składa, że od niedawna trochę więcej czasu ma Bartosz Arłukowicz. Może by tak zaprosić go do składu, bo na KRYTYKOWANIU zna się dużo lepiej niż zarządzaniu

        Reply
        • PRZEKAZUJĘ ODPOWIEDŹ OD AUTORA RECENZJI:
          Bardzo dziękuję za komentarz i tym samym podjęcie ciekawego i delikatnego wątku. Oczywiście z wykształcenia nie jestem lekarzem ani farmaceutą tylko geoarcheologiem (a dokładniej mineralogiem-petrografem i archeologiem). Sporą część mojej pracy zawodowej poświęciłem jednak zagadnieniom wykorzystania minerałów i skał w medycynie, farmacji i kosmetologii na przestrzeni dziejów. Zainteresowania te zaowocowały zresztą książką i serią artykułów na ten temat. Kontynuacje tych problemów są w fazie przygotowań i projektów wydawniczych, jako że bynajmniej nie odszedłem od nich
          zupełnie. W pewnym stopniu zatem posiadłem być może umiejętność
          profesjonalnego spojrzenia na publikacje z zakresu nauk medycznych, a szczególnie historii medycyny i farmacji. To jednak nie jest jedyny powód, dla którego podejmuję na łamach (stronach) Mądrych Książek wysiłek omówienia publikacji z tego zakresu (obiecuję, że o innych tematach medycznych nie będę się wypowiadał).

          W trakcie długoletnich prac nad wspomnianym zagadnieniem badawczym próbowałem podejmować wiele razy rozmowy z
          lekarzami i farmaceutami w kwestii interesujących mnie aspektów
          naukowych. Z perspektywy czasu muszę z przykrością
          powiedzieć, że w przeważającej ilości przypadków byłem traktowany
          niechętnie lub wręcz wrogo. Ta postawa spotykała mnie w głównej mierze ze strony medyków. Farmaceuci byli bardziej przychylni, co nie znaczy otwarci i chętni do współpracy. Kiedy zastanawiałem się nad przyczynami tego stanu rzeczy, zawsze okazywało się jedno. Indagowani przeze mnie naukowcy z, ukrywanym lub nie, oburzeniem reagowali na sytuację w której profan (czyli specjalista z innej dziedziny) śmie zajmować się „ich” polem badawczym. Ta niechęć trochę opadała, kiedy okazywało się, że nie zamierzam podejmować badań, tylko interesuję się zagadnieniami z punktu widzenia historycznego i szukam możliwych odpowiedzi na pewne kwestie
          (np.skuteczności leków, czy zasady ich działania) w „skarbcu”
          współczesnych nauk o zdrowiu. Niechęć opadała, ale w jej miejsce nie pojawiała się bynajmniej chęć pomocy tylko politowanie, czy
          lekceważenie – tym razem dla kogoś, kto nie zajmuje się „prawdziwymi” badaniami.

          Zresztą kulminacją tego stosunku do podejmowanych przeze mnie zagadnień (i pewnie mnie samego – jako specjalisty w konkretnej dziedzinie, ale niemedycznej) była próba znalezienia recenzentów pracy. Okazało się wtedy, że interdyscyplinarność jest czysto teoretycznie promowanym sposobem uprawiania nauki. Praktycznie bowiem niemal nikt nie chce brać udziału w ocenie czy popieraniu takich działań, zasłaniając się „brakiem wiedzy na tematy poruszane w pracy”.

          Te doświadczenia naukowe przekładają się niestety na popularyzację nauki. Na palcach jednej ręki (szczególnie w Polsce) można policzyć lekarzy i farmaceutów, przybliżają swoje dziedziny szerszemu gronu odbiorców. Zaś historią medycyny i farmacji zajmują się wyłącznie historycy i inni przedstawiciele nauk humanistycznych. Lekarze traktują takie prace w najlepszym razie z przymrużeniem oka, a częściej w ogóle ich nie czytają i nie dostrzegają. Zatem moja decyzja o recenzowaniu prac dotyczących historii medycyny i farmacji wynika zarówno z zawodowych zainteresowań i publikacji (można rzec z przygotowania zawodowego), jak też z faktu powszechnego braku zainteresowania tą tematyką po stronie lekarzy i farmaceutów. Na marginesie można dodać, że część z nich ma w gruncie rzeczy niewielką wiedzę na temat historii swoich dziedzin

          Reply

Skomentuj Sylwia P Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content