Ludowa historia Polski

Autor: Adam Leszczyński

  • Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.
    Data wydania: 2020
    ISBN 978-83-280-8347-9, 978-83-280-8708-8 (ebook)
  • Wydanie: papierowe, ebook (epub, mobi)
    Oprawa: twarda
    Rozmiar pliku: 3.0MB (epub), 8.1 (mobi)
    Liczba stron: 672
Opowieść o tym, co zostało w polskiej pamięci zakłamane, albo z niej wyparte. To historia 90 proc. Polaków – ubogich i niewykształconych, tych, którzy mieli ciężko pracować i słuchać narodowych elit – od początku Polski aż do czasów współczesnych.

Głównym przedmiotem książki jest władza – władza tych, którzy w społeczeństwie są na górze nad tymi, którzy są na dole – oraz instytucje społeczne, które służyły elitom do przejmowania tego, co wyprodukował lud. To nie tylko więc historia poddaństwa i pańszczyzny, ale także relacji w fabryce i w biurze w XIX w. To historia ludowa, a nie narodowa: autora mniej interesują wojny i powstania, a bardziej to, jak ich sukcesy i klęski zmieniały relacje pomiędzy mieszkańcami naszego kraju, Polakami, Żydami, Ukraińcami i innymi mniejszościami.informacja wydawcy

Już Fernand Braudel zwrócił uwagę, że przyjęcie określonych zdarzeń politycznych jako umownego kryterium periodyzacji dziejów bywa mylące, ponieważ zazwyczaj nie korespondują one z innymi aspektami życia. Przykładowo, czy ustanowienie w Rzeczypospolitej monarchii elekcyjnej cokolwiek zmieniło w położeniu chłopów? Świadomość tej okoliczności wymusza pisanie historii z różnych perspektyw, bo tylko w ten sposób można uzyskać plastyczny i wielowymiarowy obraz przeszłości. Dawniej po pióro sięgali przeważnie przedstawiciele elity, adresując swój przekaz do podobnych sobie. W ten sposób ogromne rzesze społeczeństwa były pozbawione na gruncie historiografii własnego głosu, a informacje przekazywane dziś uczniom w podręcznikach dotyczą w większości władców, przywilejów szlacheckich czy wojen. A gdzie w tym wszystkim 80% ludności? Nagle okazuje się, że naród o chłopskich korzeniach, jakim są ponad wszelką wątpliwość Polacy, niewiele wie o położeniu własnych przodków, upatrując wzorców w postaciach, które z perspektywy ludu niekoniecznie były postrzegane jako bohaterowie. Jak żartobliwie zauważył pewien historyk, w naszym kraju zdaje się panować przekonanie, że każdy rodził się z szablą w jednej dłoni, a z krzyżem w drugiej. Tymczasem rzeczywistość była daleka od sienkiewiczowskich fascynacji: większość mieszkańców Polski z szablą miała do czynienia o tyle, że mogła otrzymać cios jej płazem w „nagrodę” za nieposłuszeństwo. Doszliśmy więc do punktu, w którym jako naród nie znamy własnych korzeni, zastępując je mitami, półprawdami i projekcjami wyobraźni.

Kiedy w 2016 r. Artur Domosławski w treści przedmowy do polskiego wydania książki Howarda Zinna pt. „Ludowa historia Stanów Zjednoczonych” wyraził nadzieję, że być może kiedyś doczekamy się „Ludowej historii Polski”, zapewne nie podejrzewał, iż nastąpi to tak szybko. Już cztery lata później taka praca wyszła spod ręki Adama Leszczyńskiego, wzbudzając gigantyczne zainteresowanie – dość powiedzieć, że pierwszy nakład rozszedł się w ciągu zaledwie kilku dni! Wyraźnie ukazuje to, jak bardzo potrzebne było ludowe (w rozumieniu: nie-elitarne) ujęcie naszych dziejów.

Odwołanie się przez autora do badań postkolonialnych i modelu niewolnictwa znanego ze Stanów Zjednoczonych Ameryki wywołało wśród wielu potencjalnych czytelników spore poruszenie. Spieszę więc uspokoić wszystkich zainteresowanych: nie jest to główny punkt odniesienia przyjęty przez Leszczyńskiego, a co więcej, został on wykorzystany przede wszystkim po to, aby pokazać, że tak jak w USA akcentowano odmienność biologiczną niewolników, tak również w Polsce przy pomocy różnych konstruktów intelektualnych (teoria najazdu, Sarmaci i Wandalowie, biblijny Cham) starano się wykazać, że chłopi legitymizowali się odmiennym pochodzeniem niż szlachta, co uzasadnia ich wykorzystywanie ekonomiczne.

Bo właśnie o chłopach przede wszystkim traktuje ta książka. Inne grupy znalazły się na marginesie narracji, w zasadzie aż do drugiej połowy XIX w., kiedy to kolejnym bohaterem zbiorowym stają się robotnicy. Najbardziej odczuwalne jest marginalizowanie mieszczan, szczególnie w kontekście zderzenia kultury miejskiej z wartościami ukształtowanymi na wsi. Widać to np. w stosunku do ludności żydowskiej, choć Leszczyński zwrócił uwagę na możliwe źródła ludowego antysemityzmu. Nietrudno przy tym zauważyć, że autor najlepiej czuje się w tematyce przypadającej na przełom XIX i XX w., któremu poświęcił stosunkowo najwięcej uwagi i która, jak mi się zdaje, została najsolidniej opracowana.

Leszczyński koncentruje się na narzędziach zdobywania/utrwalania władzy (ze szczególnym uwzględnieniem sądownictwa, czy może raczej samowoli w wymierzaniu „sprawiedliwości”) i wyzysku ekonomicznym. Pojawiają się próby nawiązania do teorii Michela Foucaulta, ale raczej poprzez tytuły podrozdziałów („Nadzorować i karać”, „Biopolityka”), niż ich treści. Rzecz jasna autor nie postrzega chłopów jako bezwolnej masy, akcentując różne formy stawianego przez nich oporu, zarówno legalnego, jak i nielegalnego. Szkoda, że na drugim planie znalazło się kształtowanie kultury ludowej. Ewentualne rozbudowanie tego wątku pomogłoby lepiej zrozumieć system wartości dominujący wśród chłopów, który znalazł bezpośrednie przełożenie m.in. na politykę prowadzoną przez partie chłopskie w okresie międzywojennym. W przypadku tak obszernego tematu siłą rzeczy trzeba było jednak ograniczyć niektóre wątki.

Nie zabrakło za to krytycznego opisu sielanki szlacheckiej i analizy literackiego konstruowania obrazu chłopa. Postrzeganie dworków jako ostoi „polskości” jest głęboko zakorzenione w naszej kulturze, lecz wynika raczej z romantycznej tęsknoty za wyidealizowaną wizją, niż z rzetelnej analizy problemu.

Niestety, książka została napisana chaotycznie. Wprowadzenie podziału chronologicznego niewiele pomogło w odbiorze, a to za sprawą częstego żonglowania przykładami zaczerpniętymi z różnych wieków, systemów prawnych i obszarów geograficznych. Na podstawie lektury „Ludowej historii Polski” wielu czytelników może odnieść wrażenie jednolitości położenia chłopów, tymczasem inaczej wyglądało to na Kurpiach, a inaczej w Małopolsce – na to nakładają się podziały związane z własnością (dobra królewskie, kościelne, prywatne), dostępnością ziemi, zaborami, wyznaniem… Oczywiście nikt o zdrowych zmysłach nie zamierza kwestionować chłopskiego postrzegania pańszczyzny jako zła, jak również licznych przypadków samowoli czy zwykłego sadyzmu panów. Wyrobienie w czytelniku wrażliwości na krzywdę drugiego człowieka jest szalenie ważne w obliczu obwoływania bohaterami postaci, które zasłynęły zabiciem większej liczby nieprzyjaciół niż inni, bez cienia refleksji, kto płacił krwią i złotem za te zwycięstwa. Obawiam się jednak, że poza przyswojeniem ogólnego obrazu odbiorca może mieć problem z uporządkowaniem przekazanej wiedzy, i to bez względu na poziom przygotowania merytorycznego.

Rozważania autora de facto rozpoczynają się od XIII w. i, jeśli pojawiają się uwagi na temat wcześniejszych czasów, to głównie w kontekście mechanizmów tworzenia państwa piastowskiego. Jest to moim zdaniem najsłabsza część książki, już choćby dlatego, że czytelnik nie pozna przebiegu procesu, który doprowadził do gruntownej zmiany modelu społecznego skutkującego postaniem społeczno-prawnej kategorii chłopa. Jeśli wierzyć najwcześniejszym źródłom traktującym o Słowianach, były to społeczności w dużym stopniu egalitarne, zaś w przypadku państwa Mieszka I wyraźnie dostrzegamy postępujące rozwarstwienie społeczno-majątkowe. Jak wpłynęły na to promieniujące z południa i zachodu wzorce kulturowe, a jak wyzwania będące efektem ówczesnych uwarunkowań politycznych? Od lat spierają się o to kolejne pokolenia mediewistów, jednakże są to pytania, które ustąpiły miejsca np. streszczeniu poglądów Joachima Lelewela na „słowiańskość”, w gruncie rzeczy niewiele wnoszących do tematu. Czy autor wyobraża sobie, że Piastowie przy pomocy drużyny przybocznej narzucili pozostałym poddanym swoją dominację, czyniąc z nich w ten sposób chłopów? Można odnieść właśnie takie wrażenie, ale odpowiedzi na tak postawione pytanie po prostu nie potrafię udzielić.

Przy tak szeroko zakrojonych ramach chronologicznych autor częstokroć musi opierać się na efektach cudzych badań, przy ograniczonej możliwości ich weryfikacji. Stąd też w pracy pojawiają się twierdzenia dyskusyjne czy zwykłe błędy, od których jednakże nie jest wolna żadna książka historyczna – pozostaje jedynie kwestia skali. Jako że jestem starożytnikiem, mój wzrok przykuło np. powoływanie się przez Leszczyńskiego na twierdzenia twórcy „szkoły prymitywistycznej”, a mianowicie Mosesa Finlaya, którego rozważania na temat ekonomii antycznej należą już do kategorii historii historiografii i doprawdy trudno znaleźć dziś liczącego się w świecie nauki zwolennika jego poglądów. Pasują one jednak do ogólnej wizji autora, co prawdopodobnie zadecydowało o ich włączeniu do narracji. Takich przykładów jest niestety więcej.

Dla przeciwwagi, warto podkreślić wartość zamieszczonego na końcu „Eseju o metodzie”. Potwierdza on, że autor dobrze czuje się w prowadzeniu polemiki i na poziomie teoretycznym bardzo przekonująco przedstawia przyświecające mu założenia. Być może jest to nawet najbardziej interesująca część książki, która może posłużyć za inspirację innym autorom, którzy w przyszłości zdecydują się pójść w ślady Leszczyńskiego.

Z pewnością „Ludowa historia Polski” nie jest książką na miarę pracy Zinna. Odbieram ją raczej jako próbę zainicjowania szeroko zakrojonej dyskusji na temat kreowania kolektywnej pamięci historycznej w naszym kraju, niż ostateczny głos w tejże. Źle by się stało, gdyby ogólna wymowa opracowania Leszczyńskiego została przesłonięta nadmiernym roztrząsaniem kwestii o drugorzędnym znaczeniu, ponieważ w tym przypadku chodzi o przywrócenie podmiotowości chłopom, mieszczanom, robotnikom itd. w głównym nurcie narracji historycznej. Bolesna prawda jest taka, że historia państwowości polskiej jest nierozerwalnie związana z krzywdą zadawaną większości mieszkańców i jeśli chcemy wyjść poza zdeformowany obraz Rzeczypospolitej jako ostoi wolności, to wcześniej czy później musimy się zmierzyć z tą świadomością. Być może warto byłoby się zastanowić nad powołaniem zespołu badawczego obejmującego uczonych reprezentujących różne ośrodki akademickie, aby uzyskać bardziej złożony obraz i uniknąć przynajmniej części niedoskonałości cechujących „Ludową historię Polski”. Tak czy inaczej, palmy pierwszeństwa nikt już Leszczyńskiemu nie odbierze, a napisana przez niego książka na lata stanie się podstawowym punktem odniesienia w dyskursie poświęconym wielowymiarowości dziejów Polski. Sprawia to, że mimo niedosytu nie mam wątpliwości, iż warto było postawić recenzowaną pracę na półkę domowej biblioteczki.

Kategorie wiekowe: ,
Wydawnictwo:
Format: , , , ,

Author

(ur. 1985) historyk starożytności, doktor nauk humanistycznych, autor ponad pięćdziesięciu publikacji naukowych. Ostatnimi czasy zmierzył się nawet z wyzwaniem napisania podręcznika dla uczniów szkół średnich. Interesuje się przede wszystkim dziejami republiki rzymskiej, ludów północnego Barbaricum i mechanizmami kontroli społecznej, ale gdyby miał czytać tylko na ten temat, to pewnie by się udusił.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content