Morderstwo w Himalajach. Zmowa milczenia pod Czo Oju

Autor: Jonathan Green

  • Tłumaczenie: Agnieszka Kalus
    Konsultacja naukowa: —
    Tytuł oryginału: Murder in the High Himalaya. Loyalty, Tragedy, and Escape from Tibet
    Wydawnictwo: Czwarta Strona – Grupa Wydawnictwa Poznańskiego
    Data wydania: 2016
    ISBN: 978-83-7976-478-5
  • Wydanie: papierowe
    Oprawa: twarda
    Liczba stron: 392
Przejmujący reportaż o mrocznej stronie współczesnego himalaizmu i bezwzględnym obliczu Chin.

W cieniu najwyższych gór świata rozgrywa się dramat – wycieńczona grupa Tybetańczyków stara się przedostać do Indii, aby uniknąć prześladowań ze strony władz Chińskiej Republiki Ludowej. Na drodze ku wolności stają im nie tylko siły natury, ale także oddziały wojska, które nie zawahają się otworzyć ognia do uciekinierów. Świadkami tego wydarzenia są himalaiści, którzy przygotowują się do ataku szczytowego na Czo Oju. Nie wiedzą, że już wkrótce zostaną postawieni wobec tragicznego wyboru.

Jonathan Green, dziennikarz śledczy specjalizujący się w reportażu wojennym, udał się w niedostępne rejony Tybetu, aby zbadać sprawę morderstwa nastoletniej mniszki. Wyróżniony przez Amnesty International reportaż Morderstwo w Himalajach to wynik jego trzyletniego śledztwa. Ta niezwykła książka jest szokującym świadectwem zbrodni, która wstrząsnęła zachodnią opinią publiczną i zainicjowała dyskusję o represjach, którym poddawani są mieszkańcy Dachu Świata przez chińskie supermocarstwo.z opisu wydawnictwa

Niniejsza książka poświęcona jest jednemu wydarzeniu: polowaniu, które 30 września 2006 roku urządzili funkcjonariusze Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej i Ludowej Policji Zbrojnej na grupę kilkudziesięciu Tybetańczyków (w tym wielu dzieci), próbujących przedostać się przez przełęcz Nangpa La (5806 m n.p.m.) w drodze do Nepalu. W wyniku strzelaniny zginęła siedemnastoletnia mniszka buddyjska Kelsang Namtso, a wiele osób zostało celowo postrzelonych i trafiło do chińskich więzień i obozów reedukacyjnych, gdzie były torturowane i zmuszane do ciężkich prac. Na motywach tego epizodu Autor rekonstruuje losy osób, które chciały przedostać się wówczas z Tybetu do Nepalu (części nie udało się ustalić, być może zostały zamordowane w więzieniach), a także tych, które były obecne w obozie ABC – alpinistycznej bazie dla chcących wyjść na ośmiotysięcznik Czo Oju (8188 m n.p.m.) – i stały się naocznymi świadkami tej tragedii. Ze względu na represje i przymusową sinyzację, której poddawani są Tybetańczycy ucieczka jest dla nich jedyną możliwością uzyskania wykształcenia, poznania historii własnej ojczyzny i kultywowania tradycji oraz przede wszystkim spotkania z duchowym przywódcą – Dalai Lamą, który wraz z tybetańskim rządem na uchodźctwie przebywa w Indiach. Nie wiem, czy postawiłbym tę książkę w rzędzie wybitnych. Wiem, że takie książki mogą być oskarżane o granie na ludzkich emocjach. Mam jednak przekonanie, że warto przeczytać ten tekst-reportaż i nie można go zupełnie zignorować.

Książka Jonathana Greena jest lekko fabularyzowaną historią współczesnej sytuacji społecznej i politycznej w wysokich partiach Himalajów. Pisząc ją Autor starał się dotrzeć do wielu rozmówców i wyważyć swoje opisy. Często jednak spotykał się z niechęcią, odmową i obawą, że szczerość może zaburzyć pracę, czy spokojne życie indagowanych. Okazywało się, że wydarzenia, które rozegrały się na przełomie września i października 2006 roku pod Czo Oju, na oczach kilkudziesięciu alpinistów nie są warte pamiętania, analizy, a przede wszystkim otwartego zajęcia stanowiska w tej sprawie. Tragedia, która rozegrała się kilka lat później, w czerwcu 2013 roku pod Nanga Parbat dopisała tej książce smutny epilog. Smutny nie tylko przez utracone życie, ale też przez odmienność reakcji opinii światowej, w tym środowiska górskiego.

W książce Greena modne ostatnio tematy wspinaczkowe (himalajskie) nabierają nowego wymiaru. Przeplatające się narracje o rozgrywających się jednocześnie wydarzeniach związanych z radosną atmosferą bogatych zachodnich wypraw w bazie pod Czo Oju i przygnębiającą ucieczką wymizerowanych Tybetańczyków, której ostatni etap przebiegał pod tym samym szczytem, robią piorunujące wrażenie. Bardzo jasno widać z tego tekstu, że nie tylko himalaizm, trekking, ale też turystyka nie są aktywnościami zupełnie „niewinnymi”. Zarówno ich organizatorzy (sprzedawcy), jak i uczestnicy (nabywcy) podejmują, muszą podjąć konkretne decyzje o charakterze etycznym, moralnym, zajmują sprecyzowane stanowisko światopoglądowe i dzieje się tak czy tego chcą, czy nie chcą. Choćby nie wiadomo jak elokwentnie lub milcząco uciekać od pytań nie da się odsunąć od siebie deklaracji, również politycznej, związanej z naszym postępowaniem i realizacją marzeń, pomysłów czy obsesji. Współczesna działalność człowieka w górach wysokich jest przede wszystkim bardzo dochodowym (a czasem niezupełnie czystym – s.330: „branża związana ze wspinaczką na najwyższe szczyty „upadła moralnie””) biznesem i oczywiście jest też uwikłana w splot uwarunkowań politycznych, gospodarczych i kulturowych. O tym wszystkim właśnie traktuje książka Greena. W sposób spokojny i systematyczny, a zarazem bezpardonowy obnaża twarz komercyjnego himalaizmu, odzierając go z pseudo-heroicznego kwefu.

Reakcje wielu wspinaczy na rozwój obserwowanych wydarzeń (s. 207: „przyglądali się nie wiedząc o co chodzi”) jasno pokazują kompletną ignorancję i brak świadomości, w jakim kraju się aktualnie znajdują, jaka jest w nim sytuacja rdzennych mieszkańców. Pomocną dłoń do ściganych niczym zdobycz na polowaniu kobiet i dzieci, wyciągnęło zaledwie kilku z nich, w tym wyśmiewany i nielubiany wspinacz z Rumunii (Sergiu Matei), który przybył tam sam, bez nowoczesnego sprzętu i kosztownej ekipy towarzyszącej.

Każdy oczywiście odbierze ten tekst po swojemu i nie mnie narzucać jego interpretację. Dla mnie jednak żenująca była postawa większości turystów i himalaistów, z którymi rozmawiał lub próbował porozmawiać Autor. Dla ochrony własnych interesów, celów, pragnień czy realizacji zachcianek (wyjścia na ośmiotysięczniki nie są tanie) byli oni gotowi zaprzeczyć temu, co widzieli, zamknąć oczy i uszy na fakty (s. 236-237: „Dla wielu ludzi w obozie bazowym najważniejsze było to, żeby mogli tu kiedyś powrócić. Ze względu na to postanowili nic nie mówić. Wieści o zdarzeniu docierające na zewnątrz mogły popsuć układy biznesowe. Biznes w Tybecie opierał się na powstrzymywaniu się od komentarzy”). Green kreśli szersze tło geopolityczne, przypominając drażliwe dla społeczności międzynarodowej kwestie chińskiej agresji na Tybet w roku 1950 (niepodległe państwo, wówczas silnie izolacjonistyczne, ale neutralne i nie posiadające dużego potencjału obronnego), czy masakr i łamania praw człowieka w Tybecie w przededniu i w trakcie olimpiady w roku 2008.

Z drugiej strony trzeba uczciwie przyznać, że otwarte zajęcie jasnej postawy wobec opisywanych wydarzeń i ogólnie sytuacji na terenie Himalajów wymaga odwagi (s.337: „Nigdy nie wrócę, by wspinać się w Himalajach, ponieważ nie zamierzam płacić Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, żeby zabijała ludzi” powiedział Sergiu Matei, jeden z nielicznych, którzy pomogli uciekinierom i który nakręcił wstrząsający film w trakcie tych wydarzeń). Może się to zatem wiązać z koniecznością rezygnacji z własnych planów sportowych, eksploracyjnych, turystycznych lub biznesowych. Co ciekawe dotyczy to w równym stopniu przynajmniej części naukowców – sinologów i tybetologów, którzy też odmawiali pomocy w pisaniu tej książki. Zadziwia dojrzałość z jaką po wszystkich tych wydarzeniach, świadoma postaw ludzi z Zachodu, przyjmuje Dolma, jedna z ocalałych z polowania mniszek buddyjskich: „Nie winię ich za to, że nie chcieli mówić – powiedziała. – Jest mi tylko przykro, że myślą wyłącznie o sobie. Przez to ten świat jest bardzo mały. Zamiast pomagać innym, nie mają odwagi ani determinacji, żeby ich zrozumieć. Im więcej myślą tylko o sobie, tym bardziej zamykają się w kręgu bez wyjścia. To cena, którą płacą” (s.356-357). Kiedy zatem budzi się w czytelniku irytacja „dlaczego niby nie mam choć zobaczyć tych pięknych gór, pochodzić po nich, to moje marzenie, ja nikogo nie wspieram, przecież nawet potępiam przemoc”, powinien sobie zdać sprawę, że również sam wyjazd jest pewną deklaracją, a zupełnie przypadkiem można stać się podczas niego świadkiem zdarzeń, które postawią nas przed bardzo trudnymi wyborami.

Przypomina się też w tym kontekście smutna w swej istocie konstatacja Zygmunta Baumana: „Turysta płaci za wolność: prawo do ignorowania tubylczych uczuć i trosk, do otaczania się własną siecią znaczeń (…). Świat istnieje po to, by czerpać z niego przyjemność”.

Praca Greena ma również ważny wymiar poznawczy (np. ciekawy fragment o zupełnym niezrozumieniu przez brytyjskiego dowódcę znaczenia oklasków, jakie wznieśli tybetańscy mnisi na widok wchodzących do Lhasy wojsk ekspedycyjnych). Wprost uświadamia na przykład (głównie zachodniemu czytelnikowi), że Rosja była i jest krajem kolonialnym. Nawet jeśli pojawiają się w książce ciekawe i pozornie zabawne fragmenty antropologiczne (wprowadzony przez Komunistyczną Partię Chin dla tybetańskich mnichów zakaz reinkarnacji, bez uprzedniego uzyskania zgody odpowiedniego komitetu KPC), to okazują się one raczej smutne.

Książka ta, jakkolwiek ją oceniać (wszak można twierdzić, że przynosi tylko dochód Autorowi) uświadamia, że cokolwiek w życiu robimy, jakąkolwiek podejmujemy decyzję, czy działanie, to mają one również wymiar moralny. Nie żyjemy bowiem w próżni i pozornie najbardziej neutralne działania są pewną deklaracją – sięgnięcie po najtańszy produkt na sklepowej półce, wybór wymarzonego wakacyjnego wyjazdu, realizowanie sportowej pasji, czy zawodowych planów. Jestem daleki od zakazywania komukolwiek czegokolwiek, sądzę jedynie, że dobrze jest mieć pogłębioną świadomość znaczenia naszych wyborów i postępowania dla losów innych ludzi, nawet tych żyjących daleko od nas.

Na koniec trzeba niestety wytknąć niechlujność wydawniczą objawiającą się obecnością literówek i błędów językowych (zdania bez podmiotu: s.78, potknięcia translatorskie: antichambre to przedpokój; cóż znaczy „wrzucić do moreny”, „zaginąć pod lawiną”, „prążkowane skały”). Nie wpływa to na pozytywną ocenę książki, ale powinno motywować wydawnictwo do większej staranności redakcyjnej.

Kategorie wiekowe: ,
Format:

Author

archeolog latynoamerykanista, geolog, alpinista

1 comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content