Baner z okładką książki Historia: pierwsi faraonowie

Historia: pierwsi faraonowie

Autorzy: Jose Miguel Parra oraz Núria Castellano, M.D. Almazán i M. Ángeles Ibáñez

  • Tłumaczenie: Magdalena Rybak
    Konsultacja naukowa: dr Bartłomiej Kaczorowski
    Tytuł oryginału: History: First Pharaohs
    Seria/cykl wydawniczy: History
    Wydawnictwo: RBA
    Data wydania: 2014
    ISBN 978-83-7883-293-5
  • Wydanie: papierowe
    Oprawa: twarda
    Liczba stron: 160
Wynik kilkuletniej pracy międzynarodowego zespołu archeologów, historyków, filologów, geografów, kartografów, fotografów, ilustratorów i redaktorów.
Piękne zdjęcia i ilustracje reprezentatywnych dzieł sztuki lub przedmiotów z danej epoki. Wiele z nich wykonali najlepsi fotograficy, często z ekipy National Geographic.
Wydarzenia, ich przyczyny i skutki przedstawione zostały w sposób chronologiczny, łącząc aspekty polityczne i społeczne. z opisu National Geographic, http://www.historia-kolekcja.pl

Kiedy w 1888 roku powoływano do życia National Geographic Society, za cel postawiono sobie upowszechnianie szeroko pojętej wiedzy o świecie, a także historii cywilizacji. W krótkim czasie marka, jaką zbudowała ta organizacja stała się rozpoznawalna na całym świecie, zaś finansowe wsparcie tej instytucji i jej licznych agend pozwoliło na prowadzanie wielu prac badawczych i zrealizowanie niezwykłych projektów naukowych, podróżniczych czy dokumentacyjnych. National Geographic jest znakiem docenianym przez ludzi w różnych zakątkach świata, dostarczającym im niezawodnej rozrywki i wiedzy. Taka sytuacja niesie jednak za sobą nie tylko profity, ale także – a może nawet przede wszystkim – ogromną odpowiedzialność. Nie ma bowiem wątpliwości, że to właśnie z wydawnictw, filmów i innych źródeł wytwarzanych pod tą marką rzesze czytelników i widzów czerpią wiedzę o świecie. Wiedzę, na której budują swój obraz świata i jego historii. Każde wydawnictwo wygenerowane przez National Geographic zostanie z pewnością zakupione przez tysiące osób. Tym większe wymagania powinni stawiać przez sobą autorzy publikacji promowanych pod marką National Geographic.

Tym smutniej przychodzi patrzeć na pozycje niedopracowane, wykonane być może w dobrej wierze, ale nieco „na kolanie”, które wychodzą z „fabryki” National Geographic. Mamy bowiem świadomość, jaki zasięg będą miały i ile szkody mogą przynieść. Do takich należy niestety pierwszy tom serii poświęconej historii świata pt. Pierwsi faraonowie. Seria ma prezentować najważniejsze etapy rozwoju ludzkości – od czasów starożytnego Egiptu do wielkich wojen XX wieku.

Już sama nazwa tomu budzi moje wątpliwości. Okazuje się bowiem, że jego zawartość obejmuje okres od neolitu aż do czasów panowania władców hyksoskich. O ile władców pierwszych dynastii (00-II) rzeczywiście można nazwać „pierwszymi faraonami”, to już w odniesieniu do królów okresu Starego Państwa (dynastie III-VI) trudno zastosować ten termin. Zupełnie zaś niezrozumiałe wydaje się określanie jako „pierwszych” władców okresu Średniego Państwa (dynastie XII-XIII) i hyksoskich królów tzw. II Okresu Przejściowego, zaliczanych do dynastii od XIII do XVII. Tom zawiera zatem, jak łatwo się zorientować, opis ponad 4500 lat historii Egiptu. To chyba jednak trochę za dużo jak na tytułowych „pierwszych faraonów”…

Gdy zagłębiałem się stopniowo w treść wydawnictwa, obserwowałem u siebie narastający niesmak. Z jednej bowiem strony widać wyraźnie, że autorzy znają wyniki w miarę aktualnych badań lat ostatnich (przynajmniej niektórych), z drugiej strony serwują czytelnikom wiedzę dość mocno przeterminowaną. I tak na przykład pojawia się tu ważna informacja o istnieniu u zarania egipskiej państwowości proto-państw w Górnym i Dolnym Egipcie, której sam jestem gorącym orędownikiem. Zaraz jednak potem wyraźnie wymieszane kultury wczesno-rolnicze prowadzą nas bezpośrednio do kultury Nagada, a wspomina się jedynie o kulturze Maadi (jest to zresztą już w zasadzie stary, nieużywany termin, który powinien być zastąpiony nazwą „kultura dolnoegipska”) i zjednoczeniu Egiptu za panowania I dynastii. Tu znów nowsze dane pochodzące np. z wykopalisk w Hierakonpolis mieszają się ze starociami, wspominkami o rzekomej wojnie i militarnym podboju, przy całkowitym pominięciu roli Delty Nilu i właściwych przyczyn zjednoczenia kraju. Przyczyn, które jak dzisiaj wiemy także z polskich badań np. w Tell el-Farcha, były natury ekonomiczno-społecznej, a nie militarnej. Autorzy piszą też w niektórych miejscach oczywiste bzdury, zaczerpnięte z bardzo starych publikacji, podając jako pewnik utrzymywanie przez pierwszych Egipcjan kontaktów z Mezopotamią czy Sumerem i Elamem, których dowodem są według nich pieczęcie cylindryczne znajdowane w Egipcie. Nie wspominają już jednak o tym, że wynalazek ten mógł pojawić się niezależnie od mezopotamskiego w innych miejscach (zasada konwergencji), a egipskie pieczecie nie są, jak można błędnie wywnioskować z narracji, importami mezopotamskimi i różnią się od tamtych w zasadzie wszystkim. Niestety rozwijające się w ostatnich dwudziestu latach w sposób fenomenalny badania w Delcie Nilu, dowodzące jej znacznego rozwoju i dużej roli w powstaniu państwa pierwszych faraonów zostały tu całkiem pominięte. I znów przekazywany jest czytelnikom stary, mocno skrzywiony obraz początków Egiptu…

Kolejne rozdziały poświęcone są kolejno historii Egiptu w okresie Starego Państwa i eksploatacji doliny Nilu w tym czasie. Część ta została przygotowana nieco lepiej (pewnie przez innego autora co poprzednia, choć tego nie wiemy, bo rozdziały nie są podpisane nazwiskami autorów), lecz i tu spotykamy niekonsekwencje, błędy lub co najmniej niezręczności. Największym i zupełnie niezrozumiałym błędem jest rozdzielenie budowy piramid od religijnych i społecznych przyczyn tej aktywności. W pierwszym rozdziale poświęconym Staremu Państwu mamy więc opis panowania władców i budowanych przez nich grobowców w formie piramidy. Natomiast opis aspektów religijnych ich powstawania, znanych nam w znacznej mierze dzięki tzw. Tekstom Piramid, jest dość niejasny i znajduje się dopiero na końcu kolejnego rozdziału poświęconego podobno eksploatacji Doliny Nilu. Trudno zrozumieć ten zabieg, który dla niewprawnego czytelnika będzie zupełnie mylący i nie pozwoli mu zrozumieć celu tworzenia piramid. Zresztą rozdział o tzw. eksploatacji w zasadzie w całości poświęcony jest wszystkiemu tylko właśnie nie eksploatacji doliny rzeki Nil. Jest tu coś o świątyniach solarnych, hierarchii społecznej i władzy królewskiej… bez składu i sensu, choć same informacje są w większości poprawne. Najbardziej zaskakujący jest jednak finał tego rozdziału – kilka stron o… mumifikacji! Temat frapujący, marketingowo pewnie niezbędny, więc nie mogło go zabraknąć, tylko dlaczego w tym miejscu…?

W kolejnych rozdziałach poruszono kwestię kryzysu państwa w tzw. I Okresie Przejściowym i historie Egiptu w okresie Średniego Państwa. Niestety brak w tym rozdziale ważnych informacji o kryzysie gospodarki i jego przyczynach. O społecznych konfliktach i ich wpływie ma wydarzenia tego okresu. Jest tu co prawda kilka stron o życiu codziennym, lecz dotyczą one głównie higieny, ubioru czy chorób. No i podrozdział o tzw. modelach (zwanych tu nie bardzo wiem dlaczego „makietami”), przedstawiających sceny z życia codziennego czy różne profesje. Szkoda, że ten rozdział jest tak ubogi w merytoryczną i bardziej aktualną treść. Mam wrażenie, że powstał w oparciu o niezbyt nowe publikacje; dziś wiemy o przyczynach zmian, które miały w tym okresie miejsce, znacznie więcej.

Ostatnie dwa rozdziały poświęcone są okresowi Średniego Państwa oraz II Okresowi Przejściowemu. Zostały one tutaj potraktowane dość skrótowo (autorom chyba śpieszno już było do kolejnego tomu z grobowcem Tutenchamona :)). I choć nie ma tu jakichś znaczących błędów merytorycznych (no, może poza kuriozalnymi stwierdzeniami w stylu „Mentuhotep II założył Średnie Państwo”), to rozdział ten jest kolejnym bałaganem trudnym do ogarnięcia. Znów brak tu jakiejś przewodniej myśli czy logicznego porządku, który – chciałbym raz jeszcze podkreślić – jest potrzebny czytelnikom niebędącym fachowcami. A przecież do takich właśnie jest kierowana ta publikacja. Ostatni rozdział opowiada o czasach panowania w Egipcie przybyszów z Lewantu – Hyksosów. O samych przybyszach ze wschodu – niezwykle ciekawym problemie egiptologii – jest tu nawet dość sporo ciekawych informacji. Natomiast znów wkrada się chwilami bałagan i „wypełniacze” w postaci wstawek o rozwoju pisma egipskiego, Nubii w okresie kuszyckim, Księdze Umarłych i rytuałach pogrzebowych oraz matematyce i miarach egipskich. Są to oczywiście informacje potrzebne dla zrozumienia i poznania egipskiej kultury, ale umieszczane na chybił trafił w różnych miejscach książki wybijają czytelnika z rytmu i nie pozwalają się skupić na logicznym ciągu wydarzeń z egipskiej historii.

Na końcu publikacji umieszczono uzupełnienia dotyczące egipskiej religii (wykaz najważniejszych bóstw) oraz tabele i zestawienia chronologiczne.

Całość publikacji sprawia wrażenie pisanej przez niewspółpracujące ze sobą osoby, bez jednolitego planu i przewodniej idei. Autorzy chcieli chyba „upchać” jak najwięcej informacji, które ich zdaniem w książce o starożytnym Egipcie znaleźć się powinny, lecz zapomnieli ułożyć je w sensowny i logiczny ciąg. Wartość merytoryczna tej książki nie jest tragiczna, lecz jej niedopracowanie i niechlujna kompozycja znacznie utrudniają korzystanie z jej treści. Po raz kolejny okazuje się, że nawet takie popularyzatorskie „samograje” jak Egipt faraonów wymagają zastanowienia i przygotowania.

Warto także zwrócić uwagę na dwa poważne mankamenty tej publikacji. Po pierwsze nie odnosi się ona w ogóle do polskiego wkładu w badania nad starożytnym Egiptem w omawianych w książce okresach. A jest on znaczny (wystarczy tylko wspomnieć badania i odkrycia prof. Karola Myśliwca w Sakkarze czy prof. Krzysztofa Ciałowicza w Tell el-Farcha, ale jest także wiele innych przykładów badań terenowych i teoretycznych). Książka „wrzucana” w tak dużym nakładzie na nasz rynek miałaby znacznie większą wartość, gdyby była uzupełniona o taką wiedzę. Szkoda, że polski wydawca nie pokusił się o ten trud, choć tak naprawdę wiele z tych prac powinno być znanych również zagranicznym autorom publikacji. Być może gdyby o konsultację naukową poproszono któregoś z polskich egiptologów (zamiast historyka zajmującego się historią polski i publikującego w takich „egiptologicznych ” czasopismach jak „Brać Łowiecka” czy „Łowiec Polski”), ktoś zwróciłby na to uwagę. Drugim problemem jest tłumaczenie książki. Dość duża liczba błędów w zapisie nazw, imion czy specjalistycznych określeń (np. Anedżib, w Dachszurze itd.), wynika zapewne z nieznajomości przez tłumacza tematu, który przyszło mu tłumaczyć. Niektóre nazwy w ogóle nie zostały przetłumaczone i pojawiają się w publikacji w anglojęzycznej wersji. To dość dobra ilustracja wagi, jaką odgrywa tłumacz i jego wiedza nie tylko językowa.

Na koniec trzeba zaznaczyć wysoki poziom ilustracyjny książki. Duża ilość rekonstrukcji i fotografii dobrej jakości osładza nieco wrażenie bałaganu i chaosu. Ta warstwa publikacji znacząco pomoże czytelnikom w wyobrażeniu sobie niektórych elementów egipskiej kultury materialnej i duchowej. Nigdy jednak nic nie zastąpi dobrego i przemyślanego tekstu…

———————————-

PS Po przeczytaniu tej książki nie mogę się opędzić od skojarzenia z jednym z wierszyków Andrzeja Waligórskiego:

Zrobił wilk elektrownię, lecz by prąd uzyskać
Spalał w niej cały węgiel z kopalni od liska.
Kopalnia z elektrowni cały prąd zżerała,
Stąd brak światła i węgla. Ale system działa!

Czego sobie i przyszłym czytelnikom tej publikacji uprzejmie życzę! 🙂

Kategorie wiekowe: , ,
Wydawnictwo: ,
Format:

Author

archeolog - egiptolog, popularyzator nauki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content