Baner z okładką książki Wojna koreańska

Wojna koreańska

Autor: Max Hastings

  • Tłumaczenie: Barbara Cendrowska
    Tytuł oryginału: The Korean War
    Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
    Data wydania: 2010
    ISBN 978-83-245-8925-8
  • Wydanie: papierowe
    Oprawa: twarda
    Liczba stron: 444
Wojnę koreańską, toczoną w latach 1950–1953, autor ukazuje jako preludium do walk w Wietnamie i wyjaśnia, dlaczego po 15 latach Amerykanie popełnili te same błędy. Książka jest obiektywną analizą strategii wojennej oraz działań nie tylko na lądzie, ale – co istotne – również na morzu i w powietrzu. Hastings, jako jeden z nielicznych ludzi Zachodu, miał okazję przeprowadzenia wywiadu z weteranami wojennymi z Chin i Korei Północnej, dzięki czemu mógł ukazać walki z punktu widzenia żołnierzy amerykańskich, chińskich i brytyjskich i stworzyć bardzo żywy obraz konfliktu.z opisu wydawnictwa

Wojna w Korei była niezwykle ciekawym konfliktem, zarówno z uwagi na ówczesne uwarunkowania geopolityczne, jak i przebieg walk toczonych w latach 1950–1953. Niestety, nie funkcjonuje ona w powszechnej świadomości, wyparta przez niemiłosiernie eksploatowaną przez kulturę popularną wojnę w Wietnamie, a jeśli już, to w komiksowym ujęciu wojny dobra ze złem. O tym, że historia nigdy nie jest jednoznaczna postanowił przypomnieć czytelnikom Max Hastings – brytyjski dziennikarz, którego profesja (budząca początkowo moją rezerwę) okazała się nie rzutować w sposób negatywny na sposób pojmowania przez niego dziejów. Odniosłem nawet wrażenie, że realizmu mógłby mu pozazdrościć niejeden pracownik uniwersytecki… Z pewnością jego pochodzenie, a co za tym idzie: brak silnego zaangażowania emocjonalnego, stanowi atut, gdyż nie afirmuje on działań USA, konsekwentnie wytyka błędy popełnione przez Amerykanów, a jednocześnie nie pozostawia suchej nitki na brutalnym reżimie Li Syng Mana. Dla wielu osób skala poparcia okazywanego idei komunistycznej przez Koreańczyków może się okazać szokiem, podobnie jak stwierdzenie, że gdyby komuniści postanowili na normalnych warunkach włączyć się do życia politycznego, to prawdopodobnie powierzono by im władzę w sposób demokratyczny. Tego typu informacje rzadko pojawiają się w publikacjach i programach telewizyjnych, zgodnie z założeniami polityki historycznej mającej kształtować czarno-białą wizję wydarzeń. Tymczasem stwierdzenie o indolencji Amerykanów i niepopularności rządów Li nie jest równoznaczne z gloryfikowaniem Kim Ir Sena! Niestety, taka obserwacja przekracza zdolności percepcyjne wielu osób, co sprawia, że Hastings co i rusz stara się asekurować, aby nie zostać posądzonym o sympatyzowanie z agresorami z Północy.

Wykorzystując przeprowadzone wywiady, autor z powodzeniem podjął się nakreślenia „ludzkiego wymiaru” wojny: perspektywa zwykłych żołnierzy i cywili jest dla niego nie mniej ważna niż decydentów politycznych. Oczywiście nie zapomniał o tych ostatnich, kreśląc szerokie tło działań dyplomatycznych, ale nie zapomniał, że konflikt widziany zza biurek ma się nijak do doświadczeń bezpośrednich uczestników (ciekawe jak duży wpływ na taką postawę miała lektura prac Johna Keegana?). Pewien niedosyt pozostawia skupienie się niemal wyłącznie na Amerykanach i Brytyjczykach, w momencie gdy w skład wojsk ONZ wchodziło wiele nacji, ale jest to standardem wśród anglojęzycznych autorów. Szczególnie dramatycznie zostały opisane walki toczone w obronie „worka pusańskiego”, ciekawym pomysłem było także poświęcenie osobnych rozdziałów wykorzystaniu artylerii i lotnictwa. To jednak przede wszystkim wątki odnoszące się do losu jeńców, traktowania cywili, czy wykorzystywania propagandy dają wyobrażenie na temat dramatycznego losu żołnierzy obu stron.

Hastings szczególnie dużo miejsca poświęcił analizie błędów popełnionych przez Amerykanów, które w kolejnych latach zostały bezrefleksyjnie powielone w Wietnamie. Ważnym aspektem był sposób traktowania miejscowej ludności i współpraca z lokalnymi władzami, dobieranymi jedynie na podstawie kryterium antykomunizmu, co przyczyniało się do wspierania jawnych morderców i łapówkarzy. Brak znajomości miejscowych stosunków i języka zemścił się okrutnie, czego preludium stanowił spadek autorytetu USA z uwagi na początkowe oparcie struktur administracyjnych na niegdysiejszych japońskich okupantach (!). Nieliczenie się ze stratami wśród ludności cywilnej było wspólne dla obu stron, nie tylko komunistów, co z pewnym zażenowaniem przyznają po latach amerykańscy weterani (vide wątek zabijania wszystkich noszących trampki koloru khaki). Interesującą kwestią jest także nieprzygotowanie USA do konfliktu, wynikające z faktycznego demontażu armii po II Wojnie Światowej i rozprężenia panującego wśród oddziałów stacjonujących w Japonii. Reakcje na zarządzony pobór były różne, ale Brytyjczycy niespecjalnie cenili amerykańskich żołnierzy. Wcielani siłą Koreańczycy z Południa (często nieposiadający nawet podstawowego przeszkolenia) powszechnie cieszyli się fatalną opinią, w przeciwieństwie np. do Turków czy Belgów. Wszyscy zgodnie obawiali się natomiast Chińczyków. Każe to inaczej spojrzeć na ówczesne wydarzenia, gdyż większość czytelników ma głęboko zakodowany wizerunek US Army jako najlepszych sił zbrojnych świata od czasów II WŚ. Rzeczywistość była znacznie bardziej bolesna, o czym świadczą m.in. wysokie straty poniesione przez Amerykanów w walce ze słabiej wyposażonym, za to posiadającym znacznie wyższe morale przeciwnikiem.

Najbardziej zaciekawił mnie opis strony komunistycznej, czyli sił północnokoreańskich i chińskich, gdyż na ich temat wiedziałem najmniej. Hastings postarał się potraktować je możliwie obiektywnie, wskazując na mocne i słabe strony. Jednocześnie zwrócił uwagę na okoliczność, że w świetle zachowanych dokumentów i relacji ZSRR nie ponosił odpowiedzialności za rozpętanie wojny, a początkowo podejmował nawet starania zmierzające do opanowania kryzysu wespół z USA. Myślę, że jest to o tyle ważne, że na Zachodzie wiele osób postrzega ZSRR jako demiurga, odpowiedzialnego za wszystkie konflikty i napięcia dyplomatyczne na świecie do roku 1989 (względnie 1990). Realnie ważniejszym podmiotem okazały się Chiny, które zdecydowały się na podjęcie interwencji zbrojnej po przekroczeniu przez Amerykanów 38. równoleżnika. Można odnieść wrażenie, że powodem kolosalnych problemów wojsk USA, a następnie ONZ była przede wszystkim ich wewnętrzna słabość oraz stosunek do miejscowej ludności. Ewidentnie nie doceniono też przeciwnika, który w obliczu zdecydowanego, twardego oporu nagle przestał sobie jednak radzić. Traumatyczne doświadczenia żołnierzy wyniesione z wojny koreańskiej w dużej mierze miały więc swoje źródło w odmiennościach kulturowych, nieprzygotowaniu do konfrontacji i apriorycznym założeniu, że „małe, żółte ludziki” żyjące w trudnych warunkach nie mogą równać się z największą potęgą przemysłową świata. Za tę ignorancję wielu ludziom przyszło zapłacić najwyższą cenę, a gen. Douglasowi MacArthurowi odwołaniem ze stanowiska (pomimo błyskotliwego desantu pod Inchon).

Książka Hastingsa wypełnia ważną lukę na naszym rynku księgarskim, oferując podejście wyważone, pozbawione emocji i do bólu pragmatyczne. W ujęciu Brytyjczyka konflikt w Korei nie stanowi „wojny cywilizacji”, „aktu obrony demokracji”, itp., lecz krwawą wojnę domową prowadzoną z udziałem sił zewnętrznych, która dla Koreańczyków okazała się tragedią, zaś dla państw zachodnich niedostatecznie przepracowaną traumą. Cena za uratowanie Południa przed komunizmem okazała się bardzo wysoka, choć w podsumowaniu autor zaznacza, że uratowała część Koreańczyków przed jeszcze większym cierpieniem, z czym trudno się nie zgodzić patrząc na warunki funkcjonowania obywateli Korei Północnej. Po raz pierwszy doszło do wyekspediowania oddziałów walczących pod szyldem ONZ, co stanowiło wartość samą w sobie. Poza tym jednak była to wojna okrutna, bezwzględna i kosztowna – o takich jak ona zwykło się pisać „brudna”. Praca Hastingsa pomaga ją lepiej zrozumieć, wyzbyć się złudzeń, a ponadto docenić czas i miejsce, w których przyszło nam żyć. Pomimo pewnych wpadek translatorskich zdecydowanie polecam jej lekturę.

Kategorie wiekowe:
Wydawnictwo:
Format:

Author

(ur. 1985) historyk starożytności, doktor nauk humanistycznych, autor ponad pięćdziesięciu publikacji naukowych. Ostatnimi czasy zmierzył się nawet z wyzwaniem napisania podręcznika dla uczniów szkół średnich. Interesuje się przede wszystkim dziejami republiki rzymskiej, ludów północnego Barbaricum i mechanizmami kontroli społecznej, ale gdyby miał czytać tylko na ten temat, to pewnie by się udusił.

2 comments

Skomentuj Michał Faszcza Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content