Baner z okładką książki Podglądając innego. Polscy trawelebryci w Ameryce Łacińskiej

Podglądając innego. Polscy trawelebryci w Ameryce Łacińskiej

Autor: Marcin Florian Gawrycki 

  • Wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego
    Seria wydawnicza: –
    Data wydania: 2011
    ISBN: 978-83-235-0849-6
  • Wydanie: papierowe
    Oprawa: miękka
    Liczba stron: 206
Niniejsza książka ma na celu przyjrzenie się, jak w polskich programach podróżniczych podglądamy Innego. Jego wizerunki, które oglądamy na ekranie naszego telewizora, są przefiltrowane przez subiektywne spojrzenie kamery naszych podróżników, ale my w dużej mierze identyfikujemy się z tym punktem widzenia. Utwierdzamy się w przekonaniu, że nasze wyobrażenie na temat kultury Innego jest słuszne i zobiektywizowane. Polscy podróżnicy stają się naszymi przewodnikami po inności, egzotycznej i odległej, którą z zaciekawieniem śledzimy w programach telewizyjnych, zwłaszcza jeśli jest ona atrakcyjnie podana. A zwykle jest, bo takie są wymogi współczesnego rynku medialnego i współczesnego widza.
Przeanalizowane zostały dzieła takich autorów, jak: Wojciech Cejrowski, Elżbieta Dzikowska i Tony Halik, Robert Makłowicz oraz Martyna Wojciechowska.  z opisu wydawcy

Nie da się ukryć, że znakiem naszych czasów jest pojawienie się celebrytów, ludzi znanych z tego, że są znani, a sami nic sobą nie reprezentują. Kolejnym fenomenem jest wysyp programów, czy książek o podróżach napisanych lub prowadzonych przez tychże właśnie celebrytów. W drugiej połowie XX wieku doszło do powstania fenomenu powszechności turystyki, a do tego wraz ze wzrostem zasobności portfeli obierających często za cel egzotyczne, dalekie miejsca. Owi turyści często pozują na odkrywców czy podróżników, choć od dawna nie ma już przecież nic do odkrycia. Podróże te mają więc służyć poznaniu „innego”, choć prowadzą raczej do utwierdzania się we własnych poglądach. Takie podróże nie prowadzą do poznania „innego”, a jedynie dają tego ułudę. Widzi się bowiem, to co samemu chce się zauważyć. Najczęściej owi podróżujący celebryci nie dysponują zbytnią wiedzą i raczą widzów, czy czytelników stereotypami. Temu zjawisku poświęcona jest praca M. F. Gawryckiego. Przy czym skupia się ona jedynie na opisie podróży po Ameryce Łacińskiej.

Książka Gawryckiego skupia się na interpretacji programów E. Dzikowskiej i T. Halika, W. Cejrowskiego, M. Wojciechowskiej i R. Makłowicza. Chodzi tu jak wspomniano o ich programy poświęcone Ameryce Południowej. Programy te w dużym stopniu wpływają na wyobrażenia Polaków o tym, jednak egzotycznym dla większości z nas lądzie. Gromadzą one przed telewizorami często milionową wręcz publiczność.

Książka składa się z 7 rozdziałów: Kultura trawelebrytów, Podróżnik jako (nie całkiem) inny, Rozumiejąc macho, (Nie)rozumiejąc hembra, Szukając Indianina, Mieszkając z Innym, Modląc się i czarując z Innym oraz Jedząc z Innymi. W pierwszym rozdziale autor przedstawia trawelebrytów, których programy analizuje, oraz definiuje zjawisko. Autor precyzuje, że trawelebryta to dla niego celebryta, który z podróżowania uczynił swój sposób zarabiania i zdobywania źródeł utrzymania. W dalszych rozdziałach Gawrycki przedstawia sposób budowania narracji przez wybranych trawelebrytów, ich postrzeganie seksualności, religijności, etniczności, czy kuchni i gospodarki mieszkańców Ameryki Łacińskiej. Jedynie w jednym miejscu autor czyni geograficzny wyjątek, kiedy przytacza bardzo żenujące enuncjacje autorstwa M. Kydryńskiego, które miały wyraźny posmak rasistowsko-pedofilski, a dotyczyły Afryki (Zanzibaru) i jej młodocianych mieszkanek.

Praca Gawryckiego jest bardzo zjadliwa wobec opisywanych celebrytów i ich programów o podróżach. Już sama dedykacja na początku książki („Jarosławowi Kretowi w podziękowaniu, że nie nakręcił żadnego filmu o Ameryce Łacińskiej dedykuję„) pokazuje pazur, z jakim pisana jest ta książka. Autor obnaża różne stereotypy, którymi posługują się nasi celebryci, a które dotyczą Ameryki Łacińskiej. Zwracając uwagę na różne style, którym posługują się autorzy tego typu programów (od twardego macho Halika, czy Cejrowskiego, liberalną feministkę Wojciechowską, czy wygodnickiego turystę Makłowicza). Krytykuje celebrytów za ich powierzchowność, zbytnią egzotyzację, skłonność do patosu. Zwraca uwagę  na szczegóły i uogólnienia zawarte w programach turystów-celebrytów, próbuje pokazywać specyfikę ich języka. Zwraca uwagę na sprzeczności w postrzeganiu Ameryki Łacińskiej, które są efektem ich ideologicznych zapatrywań. Nawet tak wydawałoby się neutralne obserwacje jak postrzeganie wielkości biustów mieszkanek Ameryki Łacińskiej prowadzą do ciekawych wniosków dotyczących oglądania świata przez celebrytów.

A mimo to można mieć spore zastrzeżenia wobec książki Gawryckiego… O ile bardzo ciekawie dekonstruuje ona poglądy trawelebrytów, to przydałaby się podobna dekonstrukcja narracji samego autora. Niestety opisując stereotypowość wypowiedzi trawelebrytów, badacz sam popełnia ich błędy. Powoduje to, że lektura jego, ciekawego skądinąd dzieła, jest dosyć irytująca. Niestety autor analizując poglądy innych przemyca własne. I czasami są one mniej lub bardziej kontrowersyjne. Człowiek uczulony na język i funkcje słów winien czasami analizować swój własny dyskurs. Tak na przykład Gawrycki pokazując powody, dla których nie lubi stosować terminu Indianin nieświadomie powtarza bardzo nacjonalistyczne i skompromitowane sposoby patrzenia na świat. Gawrycki używa słowa Indianin, choć wolałby zastąpić go terminem „rdzenni mieszkańcy Ameryki”. W tym momencie nieświadomie odwołuje się do starych mitów autochtoniczności jako wartości, rdzenności jako wartości. W istocie w tym punkcie Gawrycki używa nacjonalistycznej czy wręcz faszystowskiej frazeologii. Czyni to pewnie nieświadomie, choć zastanawiające jest, że nie zwraca na to uwagi. Rozważania autora o powszechności poprawiania urody kobiet także są dosyć mocno nacechowane ideologicznie. Z jednej strony to dobrze, że autor zwraca uwagę na kulturowe podstawy różnego opisywania kobiet z Ameryki Łacińskiej przez Cejrowskiego i Wojciechowską. Z drugiej zastosowana przez niego feministyczna interpretacja patrzenia na urodę przez pryzmat ucisku nie jest jedyną. Analiza socjobiologa będzie prowadziła do kompletnie innych wniosków. Kuriozalne jest postrzeganie zasad zasłaniania kobiecego ciała jako wyzwolenia dla kobiet. To jest jednak żenujące – postrzegać jako wolność patriarchalny ucisk.

Sądzę także, że ksiązka poświęcona postrzeganiu biedy w krajach Ameryki Łacińskiej przez polskich turystów-celebrytów nie powinna zajmować się problemem free trade, bo to nie jest jej temat. Przy czym, kiedy Gawrycki odnosi się do ekonomii czy historii Ameryki Łacińskiej, to jego poglądy są równie stereotypowe i miałkie, co trawelebrytów. W istocie autor się od nich aż tak bardzo nie różni. Kolonizuje on polskich trawelebrytów, patrzy na nich z góry, faktycznie podkreśla wyższość swoich poglądów. Różnica polega na stosowaniu innych kalek pojęciowych niż konserwatywny Cejrowski, czy liberalno-feministyczna Wojciechowska. Autor chciał odnowić naukową narrację, ale raczej mu to nie wyszło. Jego styl jest chwilami wyjątkowo irytujący. W sumie jest trawelebrytą wśród innych trawelebrytów. Zwraca uwagę na subiektywność sposobu opisania innego, ale nie ma świadomości, że nie istnieje jego obiektywny opis. Popełnia więc w gruncie rzeczy te same błędy to wykpiwani przez niego autorzy…

Author

doktor habilitowany historii w zakresie historii starożytnej i adiunkt w Zakładzie Historii Starożytnej Uniwersytetu w Białymstoku. Autor książek "Konsolidacja Cesarstwa Rzymskiego za panowania Aureliana 270-275" (wyd. Avalon, 2007) i Jowisz, Jahwe i Jezus. Religie w Historia Augusta (wyd. Sub Lupa, 2015)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content